- Czy ja mogę zaabsorbować czyjąś uwagę? - Czy ja mogę zaabsorbować czyjąś uwagę? - Większość bufonów nic nie może poradzić na to, że jest, jaka jest - stwierdził Lucien To nic. Wszystko jeszcze będzie dobrze. Ojciec na pewno im pomoże. Przekona matkę, by przywrócono Liz stypendium. - Jeszcze raz dzięki za pomoc. Mam nadzieję, że któregoś dnia będę mogła się odwdzięczyć. dylematy. Powieki mu ciążyły i zaczął ziewać. Brat i siostra manekinie, stojącym w oknie zakładu krawieckiego. Wywieszka głosiła, że pracownia jest Żadne z nich się nie ruszyło. Santos zatopił palce we włosach Glorii i nachylił usta do jej warg. Całował ją długo, zaborczo, jakby chciał jej powiedzieć tym pocałunkiem, że należy wyłącznie do niego. Gdy spojrzała na niego, poczuł, iż uginają się pod nim nogi. Stał twarzą w twarz z kobietą, z którą pięć lat temu spędził niezapomnianą noc. - Milordzie, pozwolę sobie jeszcze raz wyrazić podziw, że tak sumiennie wypełnia pan - Owszem, ale nie na ciebie. - Dobrze ci. - Santos nie przestawał bawić się kluczami. - Miło było cię widzieć, Glorio, ale na mnie już pora. nikogo nie było. - Ja tak dłużej nie mogę, Glorio - powiedział już spokojnie, nie odwracając głowy. - Gdybyś naprawdę chciała ze mną być, gdybyś nie wstydziła się mnie, powiedziałabyś o nas rodzicom.
Pocałowała go jeszcze raz, pozostawiając zapach perfum na jego skórze i znikła na zawsze. Coś takiego zdarza się raz w życiu. Bryce'owi wydawało się, że to był tylko sen. Vixen oparła się o poduszki. Do diaska! Zapomniał o tym zupełnie. Przez ostatnie dni jego myśli całkowicie
- Całowałaś się z nim? -Nic, na co nie pomógłby sen. Tyle że nie mogę. I to przez ciebie! To z twojego powodu zginął mój
sobie odpowiedziała. odmówiła. Wyjaśniła, że bez Emmy w ogóle nie odzyska równowagi. Ale nie, Ellen odpowiedziała na to pytanie tak, jakby się go
- Jeśli tak myślisz, jesteś w błędzie. - No, dobrze. I nie musisz się spieszyć. Gloria obudziła się nagle. Nie otworzyła oczu, ale wiedziała, że obok jej łóżka stoi matka i przygląda się jej w milczeniu. Czuła jej obecność, jej przenikliwe, palące niczym piętno spojrzenie. - Dorośnij, mała. Tylko dzieciaki muszą się ukrywać. Ja jestem na to za stary. - Na Boga, jednak da się ją czegoś nauczyć. Zrozumienie? Sympatia? Skrzywił się na te słowa. Jest śmieszny. Zbyt ufny, naiwny. W gruncie rzeczy Lily Pierron nie różniła się od reszty znanych mu ludzi. Jak wszyscy kieruje się własnym interesem, ma jakieś ukryte motywy. Byłby głupcem, gdyby o tym zapomniał. Wyglądał zupełnie inaczej niż w Hongkongu. Na włosach i koszuli widać było resztki jedzenia, a na policzku i pod uchem czekoladową smugę.